Jest 3 września 1939 roku. We wczesnych godzinach porannych oddziały Wehrmachtu wkraczają do Częstochowy.
4 września w różnych punktach miasta słychać strzały. Giną żołnierze wroga. Nadchodzi wieczór, milkną odgłosy walki. Niemcy przystępują do akcji odwetowej. W krótkim czasie mordują kilkuset obywateli Częstochowy, dzieci, kobiety i mężczyzn, katolików i żydów.
Dziś o tych wydarzeniach nie wiedzielibyśmy prawie nic, gdyby nie postawa pewnego człowieka.
Był nim żołnierz AK Pan Bolesław Kurkowski.
W momencie wybuchu wojny służy w straży obywatelskiej. 4 września jest naocznym świadkiem masakry na ludności polskiej dokonanej przez Wehrmacht. To co pozostawia krwawy ślad w jego sercu. Przechodzi do konspiracji. Wstępuje do AK. Nadal pracuje w zarządzie miejskim. W marcu 1940 roku uczestniczy w ekshumacji ofiar masakry. Spisuje swoje przeżycia, próbuje zapamiętać jak najwięcej, bo wie że jest to wiedza bezcenna dla rodzin poległych. Prowadzi notatki, które później zostaną wydane w formie wspomnień ("Z krwawych dni Częstochowy", wyd. Ośrodek Dokumentacji Dziejów Częstochowy).
Jako pracownik zarządu miejskiego pomaga osobom zagrożonym aresztowaniem i represjami ze strony Niemców. Ma dostęp do oryginalnych blankietów, na których wydawano dokumenty. Wyrabia fałszywki wielu osobom. Dzięki temu unikną one aresztowań i śmierci. Bohater prawda? Dziś nie ma żadnej tablicy poświęconej Bolesławowi Kurkowskiemu (a przynajmniej nic o niej nie wiem).
Bolesław Kurkowski zmarł w 1949 roku w wieku 65 lat. Dopiero po 60 latach w 2009 zebrano i wydano jego wspomnienia.