Autor: Krzysztof Walaszczyk
Chodząc ulicami Częstochowy natrafić można na wiele upamiętnień miejsc związanych z polskim podziemiem niepodległościowym czasów II wojny światowej. Odnoszą się one głównie do osób, wydarzeń oraz wojennej historii miejsc. Większość z tych miejsc znajdzie czytelnik na naszym portalu pod linkiem: http://www.luxperpetua.pl/sharemaps/view/2962/miejsca-pamieci - co nie oznacza jednak, że wszystkie znane miejsca zostały oznaczone. Wiele spośród nich nadal czeka na wydobycie ich historii z mroku zapomnienia.
Przez wiele lat podobny problem mieliśmy z żołnierzami niezłomnymi. Walczący z pojałtańskim ładem, którego ucieleśnieniem były komunistyczne władze osadzone w Polsce przez Sowietów w 1945 r. przy wsparciu Armii Czerwonej i NKWD, przez dziesięciolecia nie doczekali się choćby krzyża na grobie. Pamięć o nich była zabroniona, ślady zacierane, świadkowie prawdy zastraszani i prześladowani. Komunistyczne władze świadomie tworzyły „czarną legendę” o tzw.„Wyklętych”, która niejednokrotnie utrudnia dotarcie do prawdy. Nie twierdzę, że byli to ludzie bez skazy. Owszem, szli pod prąd tworzącemu się ładowi, który po latach wojennej zawieruchy wielu wydawał się wybawieniem. Szli często wbrew lokalnym społecznościom, bez których poparcia nie byli by jednak w stanie funkcjonować. Władze komunistyczne, dysponując zarówno siłą militarną, jak i narzędziami propagandy, były w stanie zohydzić tę postawę przypinając im łatkę „bandytów”, „zaplutych karłów reakcji” czy „faszystów”. Echa tych wydarzeń pobrzmiewają w dyskursie politycznym i medialnym po dziś dzień.
Pamięć o Niezłomnych jednak trwała. Pamiętały rodziny, pamiętały ofiary komunistycznych prześladowań, pamiętało niemal całe podziemie niepodległościowe. Do 1989 r. pamięć ta nie mogła się jednak przebić do przestrzeni publicznej, a i potem było niewiele lepiej.
I tu wracamy do pytania z tytułu niniejszej opowieści: „ Co nam pozostało po częstochowskich Niezłomnych?” Dziś okazuje się, że całkiem sporo.
Z najbardziej znanych upamiętnień należy wymienić choćby:
MAPA MIEJSC PAMIĘCI: http://www.luxperpetua.pl/sharemaps/view/7192/niezlomni-w-czestochowie
I w tym momencie naszej opowieści docieramy do najistotniejszej jej części. Zostało coś jeszcze. Zostały budynki – katownie UB, MO oraz Informacji Wojskowej. Mówimy tutaj o czterech budynkach na terenie Częstochowy. Są to:
- przeniesiona w 1948 r. do budynku przy obecnej ul. Bł. Ks. Jerzego Popiełuszki 4/6, gdzie obecnie umieszczona jest tablica poświęcona torturowanym i zamordowanych w dawnym areszcie i katowni Urzędu Bezpieczeństwa.
Aby zrozumieć skomplikowaną historię komunistycznych katowni w Częstochowie należy wrócić do czasu instalowania się aparatu czerwonego terroru na Ziemi Częstochowskiej oraz przypomnieć kilka informacji związanych z jednym z najbardziej rozpoznawalnych żołnierzy niezłomnych – kpt. Stanisławem Sojczyńskim „Warszycem”. W opowieści tej wiele faktów zaskakuje.
Budowa struktur i późniejsze umacnianie władzy ludowej w Częstochowie rozpoczęło się z chwilą wkroczenia do miasta Armii Czerownej 16 stycznia 1945 r. Rozpoczął się tym samym okres samowoli krasnoarmiejców, którego wymiernym efektem był lawinowy wzrost liczy przestępstw z ich udziałem (pisaliśmy o tym tutaj : http://www.luxperpetua.pl/blog/view/3794/rotmistrz-witold-pilecki-czestochowskie-slady ).
Równie szybko, jak liczba przestępstw „wyzwolicieli”, rosła miejscowa bezpieka. Miejscowi i przyjezdni komuniści sprawnie przystąpili do instalowania systemu nadzoru obywateli oraz budowania aparatu represji wymierzonego w miejscowy „element reakcyjny i ideowo antysocjalistyczny”. Rzecz jasna posłużono się w tej mozolnej pracy kadrowej elementem miejscowym (słowo element nie jest tu przypadkowe). Szczególną aktywnością wykazała się miejscowa komórka organizacyjna Polskiej Partii Robotniczej (PPR), która ogłosiła istnienie w Częstochowie Miejskiej Rady Narodowej (oczywiście z „odpowiednim” parytetem partyjnym), która utworzyła z kolei nowy organ porządkowy (czyli zbrojne ramię nowej władzy) w postaci Milicji Obywatelskiej (MO). Trzon częstochowskiej MO stanowili byli partyzanci operującej w okolicach miasta 3 Brygady Armii Ludowej (AL.) im. gen. Józefa Bema.
Częstochowa należała wówczas do województwa kieleckiego i to zadecydowało o tym, że to właśnie w Kielcach utworzono specjalną grupę operacyjną, której celem było utworzenie miejskich, jak i powiatowych organów bezpieczeństwa publicznego w regionie.
Już 17 stycznia 1945 roku (co świadczy o dobrym przygotowaniu akcji przejęcia władzy w mieście przez komunistów) przybyli do Częstochowy towarzysze: kpt.Władysław Dziadosz , ppor. Marek Gil, ppor.Zygmunt Wojtowicz i ppor. Jan Tkaczyk z zadaniem organizacji Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (MUBP) , zaś organizację Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) powierzono por. Wincentemu Podłubnemu, ppor. Janowi Jakóbczakowi i sierż. Franciszkowi Olasiowi.
Pierwszym komendantem miejskim MO został kpt. Paweł Ligus (żeby było ciekawiej był to człowiek współpracujący z podziemiem niepodległościowym, co - jak później wykażę - nie było w Częstochowie niczym zaskakującym), a komendantem powiatowym podporucznik Franciszek Borkowski.
Przybyłej do Częstochowy „kieleckiej” grupie operacyjnej podporządkowały się całkowicie penetrujące miasto oddziały MO. Pod koniec stycznia 1945 siły milicji liczyły około 70 funkcjonariuszy, a w kamiennicy przy alei Wolności 50 utworzono pierwszy w mieście Komisariat MO. Z zadaniem bezpośredniego wsparcia częstochowskich towarzyszy przybył także oddział NKWD pod dowództwem Pikulina. Poza udziałem w działaniach zbrojnych przeciw podziemiu niepodległościowemu, przesłuchaniach i działaniach operacyjnych zadaniem Pikulina było również dbanie o ideologiczne i teoretyczne przygotowanie nowych, częstochowskich „elit”. Z obecności NKWD w Częstochowie wynikł jednak pewien kłopot, który dał o sobie znać chociażby w przypadku sprawy „Warszyca”.
Otóż Sowieci jeszcze w 1944 r., zakładając w swych planach całkowite podporządkowanie sobie terenów Polski, zaplanowali utworzenie na zajmowanych terenach 14 stref bezpieczeństwa, które podlegać miały wydzielonym oddziałom NKWD wspieranym przez formujący się aktyw miejscowy (UB). W świetle tychże ustaleń powiat częstochowski przyporządkowany został łódzkiej strefie bezpieczeństwa (dziś teren ten pokrywa się niemal całkowicie z województwem łódzkim). To z kolei zaowocowało podporządkowaniem okolic Częstochowy Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi, który był księstwem udzielnym Mieczysława Moczara (lub Mykoła Siergiejewicz Diomko - jak kto woli) i jego bandy. A to z kolei prowadziło do chaosu organizacyjnego (przypominamy że Częstochowa należała do województwa kieleckiego i stamtąd przybyła „grupa inicjatywna” częstochowskiej bezpieki).
Wiosną 1945 r. z inicjatywy Łodzi w Częstochowie powołano Powiatową Grupę Operacyjną, w skład której weszło 122 funkcjonariuszy UB, 69 milicjantów, 285 żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i 32 funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei. Do tej liczby dodać trzeba co najmniej kilkusetosobową grupę agentów i informatorów UB (województwo kieleckie to 2658 agentów zarejestrowanych do wiosny 1948 r.). Teren jej podporządkowany obejmował dzisiejsze powiaty Częstochowski, Lubliniecki, Kłobucki, Pajęczański, Radomszczański, Myszkowski i Zawierciański. Grupa ta przybrała oficjalną nazwę Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Częstochowie, siedzibę znalazła początkowo w kamiennicy przy ulicy Waszyngtona 45 lecz wkrótce zmieniła ją na budynek przy ul. Kilińskiego 10 (dawna siedziba Gestapo – obecnie znajduje się tam Pogotowie Ratunkowe). W ten sposób „kielecka grupa inicjatywna” została oficjalnie wtłoczona w „łódzki format organizacyjny” częstochowskiej bezpieki.
Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Częstochowie rozwijał się równolegle do Powiatowego. Siedziba MUBP znajdowała się przy ulicy Śląskiej 22. Teren działania MUBP w Częstochowie ograniczał się do miasta i jego bezpośredniej okolicy. Podlegały mu zarówno Komenda MO w Częstochowie, jak i wszystkie powoływane komisariaty MO.
Najbardziej tajemniczo z punktu widzenia historyka wygląda sprawa funkcjonowania w Częstochowie Placówki Informacji Wojskowej przy Alei Najświętszej Maryi Panny 47. Czym była Informacja Wojskowa? Najprościej rzecz ujmując Informacja Wojskowa była uzależnionym od Związku Radzieckiego organem kontrwywiadu wojskowego działającym w Polsce w latach 1944-1957, odpowiedzialnym, obok UB, za represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej oraz ludności cywilnej. W 1957 r. przekształcono ją w Wojskową Służbę Wewnętrzną, a w 1991 r. w „znane i lubiane” Wojskowe Służby Informacyjne. Działalność tej placówki w naszym mieście wciąż czeka na pióro historyka, na którego z kolei czekają… kłopoty. Jedynym co wiemy o tej placówce na pewno jest to, że jej dwie pracownice – Barbara Niemczyk i Kazimiera Mielczarek – były „wtykami” antykomunistycznego podziemia w jej szeregach, co z kolei umożliwiało w miarę bezpieczne funkcjonowanie rozbudowanych struktur konspiracji w okolicach Częstochowy.
Koniec części pierwszej
Krzysztof Walaszczyk - ur.1980 r. w Częstochowie.
Doktor historii. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego (2005 - Socjologia Reklamy i Komunikacja Społeczna) oraz Uniwersytetu Łódzkiego (2009 Instytut Historii - Katedra Bliskiego Wschodu).
Autor artykułów z zakresu dyplomacji, politycznej historii Polski, Środkowego Wschodu. Publikował m.in. w "Zeszytach Historycznych" (Paryska Kultura), "Polskim Przeglądzie Dyplomatycznym" (PISM) oraz wydawnictwach uczelnianych.
Autor książki "Środkowy Wschód w latach II wojny światowej. Relacje i działania polskich placówek dyplomatycznych i konsularnych w Iranie, Iraku i Afganistanie" - 2011 Wydawnictwo Adam Marszałek.
W pracy zawodowej zajmuje się reklamą, Public Relations oraz systemami komunikacji masowej.